Chi Cho
Chi Cho |
Data i miejsce śmierci: | 21 BBY, Orto Plutonia[1] |
Miejsce pochodzenia: | Pantora |
Rasa: | Pantoranin |
Wzrost: | 198 cm |
Kolor włosów: | Białe |
Kolor oczu: | Czarne |
Kolor skóry: | Niebieska |
Przynależność: | Republika Galaktyczna |
Profesja: | Premier |
Chi Cho był Przewodniczącym księżyca Pantora w okresie trwania wojen klonów. Zginął z rąk Talzów, podczas bitwy o Orto Plutonię.
Biografia
Władca Pantory
- "Rządziłem naszym ludem na długo przed twoimi narodzinami."
- — Przewodniczący Chi Cho do senator Riyo Chuchi.[1]
Chi Cho wywodził się z rasy Pantoran. Wiadomo, że na długo przed wybuchem wojen klonów został Przewodniczącym Pantory. Gdy wybuchła wojna Pantoranie opowiedzieli się po stronie Republiki. Istniało jednak zagrożenie, że Separatyści zaatakują ich planetę. By temu zapobiec, na bezludnej plancie, Orto Plutonii, której Pantora była księżycem, Republika zbudowała placówkę.
Konflikt z Talzami
- "Wielki Thi-Sen, syn słońca, mówi, że macie odejść albo oznacza to wojnę."
- "Zatem wojna."
- — C-3PO i Przewodniczący Chi Cho.[1]
Na początku wojen klonów, w roku 21 BBY, utracono kontakt z placówką na Orto Plutonii. By rozwikłać tą zagadkę, na planetę przybyła dwójka rycerzy Jedi, Anakin Skywalker i Obi-Wan Kenobi, a także oddział żołnierzy-klonów. By na bieżąco zapoznawać się z efektami misji, na Orto Plutonie przybył również Chi Cho, w towarzystwie senator Riyo Chuchi. Jedi zaproponowali mu, by do czasu sprawdzenia bazy trzymali się z daleka, co Chi Cho przyjął z oburzeniem. Twierdził, że jako Przewodniczący ma prawo chodzić gdzie mu się podoba. Z pomocą senator Chuchi wytłumaczył też Kenobiemu, dlaczego Pantora rości sobie prawa do Orto Plutoni. Powodem był fakt, że planeta jest niezamieszkana. Obi-Wan poprosił Anakina, by ten strzegł bezpieczeństwa Chi Cho, gdy on i klony będą przeszukiwać bazę. Placówka została szybko zabezpieczona. Okazało się, że w środku wszyscy nie żyją. Hełmy klonów zostały nabite na pale. Chi Cho był przekonany, że jest to robota Separatystów, ale Kenobi miał wątpliwości. Wkrótce na planecie odkryto drugą bazę, należącą do Separatystów. To utwierdziło przewodniczącego, że to Separatyści odpowiadają za tą rzeź. Nie zgadzała się z nim pani senator, ale Przewodniczący odparł, że Ryio nie ma pojęcia o wojnie. Dodał też, że nawet jeśli to nie byli Separatyści, to jest to na tyle groźny wróg, że nie można zbagatelizować tej sprawy.
Tymczasem w bazie Separatystów odkryto, że wszystkie droidy są zniszczone, a z ich "głowami" uczyniono to samo co z hełmami klonów. Kamery bezpieczeństwa zarejestrowały jednak co się stało. Droidy zostały zaatakowane przez jakieś bestie, które, jak stwierdził Kenobi, były doskonałymi wojownikami. Rycerze Jedi zdołali wytropić wioskę agresorów, a następnie udali się tam. Okazało się, że są to istoty wywodzące się z rasy Tazlów. Mimo problemów z porozumieniem, Rycerze Jedi oznajmili im, że przybywają w pokoju. Okazało się, że Talzowie zostali zaatakowani przez droidy, więc zniszczyli ich bazę, a klony zginęły, gdyż znalazły się pomiędzy mieszkańcami planety, a robotami Separatystów. Talzowie pragnęli jedynie, by pozostawiono ich w spokoju. Kenobi zapewnił, że tak się stanie.
Dwójka Jedi wróciła do placówki Republiki i spotkała się z Chi Chonem. Przewodniczący nie chciał pogodzić się z tym, że planeta jest już przez kogoś zamieszkana. Jeśli by tak było, to Pantora straciłaby władzę nad Orto Plutonią. Pragnął wziąć odwet za rzeź w placówce Repbuliki, ale Jedi nie zgadzali się z tym. Zaaranżowali nawet spotkanie Talzów z Przewodniczącym i panią senator. Gdy przybyli na miejsce, Przewodniczący chciał atakować Talzów, ale został powstrzymany przez Jedi i z niechęcią spotkał się z władcą Talzów, Thi-Senem. Tłumaczem miał być droid protokolarny, C-3PO. Talzowie zaproponowali, że będą dobrymi sąsiadami i będą żyć w pokoju z Pantoranami, ale nie życzą sobie ich na swojej planecie. Poirytowany Chi Cho odparł, że Orto Plutonia należy do niego i żadna bestia nie będzie mu rozkazywać. Thi-Sen zagroził, że jeśli nie opuszczą planety, to będzie to oznaczać wojnę. Przewodniczący wybrał wojnę.
Senator Riyo Chuchi nie zgadzała się z Przewodniczącym, ale nie mogła mu się przeciwstawić. Jedyną osobą, która mogłaby to zrobić, był Mówca Zgromadzenia. Jedi i pani senator niezwłocznie udali się z nią skontaktować.
Śmierć
- "Pani senator. Dobrze. Musisz mnie pomścić. Ostatni rozkaz... jako przewodniczącego Pantory brzmi, że masz zniszczyć Talzów, panie Przewodniczący.. "
- "Obawiam się, że nie mogę tego zrobić. Zgromadzenie Pantory zawiesiło twoje działania. Mam negocjować pokój."
- "Nie. Niemożliwe! Pokój? Nigdy! Zginę za mój lud!"
- — Chi Cho i Riyo Chuchi.[1]
Chi Cho i klony, podczas powrotu do bazy, wpadli w zasadzkę Talzów. Doszło do walki. Z pomocą ścigaczów utworzony kordon i rozpoczęto obronę. Zaraz na początku bitwy zginął jeden z ochroniarzy Chi Cho, a wkrótce poległ też drugi. Niedługo później Przewodniczący został ranny. Przed dobiciem z ręki Talzów ochronił go komandor Rex, który zabrał rannego na ścigacz i wraz z ocalałymi podjął próbę ucieczki. Tubylcy nie zamierzali zostawiać klonów w spokoju i rozpoczęli pościg.
Tymczasem Rada Pantory zdecydowała, że działania Przewodniczącego Chi Cho wymknęły się spod kontroli i ustalono, że senator Chuchi ma zająć się rozmowami pokojowymi z Talzami.
Wkrótce Rex, ranny Chi Cho i reszta ocalałych klonów dotarła do ślepego zaułka. Podjęli kolejną próbę obrony, która była z góry skazana na porażka, gdyż Talzów było o wiele więcej. Na miejsce dotarły też kanonierki Republiki, które miały na pokładzie Jedi i panią senator. Ta od razu podbiegła do rannego przewodniczącego, który poprosił ją, by go pomściła. Wydał jej ostatni rozkaz przed śmiercią - miała zniszczyć Talzów. Pani senator poinformowała go, że to niemożliwe. Oznajmiła, że rada zawiesiła jego działania, a ona sama ma negocjować pokój. Chi Cho nie mógł się z tym pogodzić, nie chciał pokoju z Talzami. Chwilę później zmarł od ran, będąc jednak przekonany, że ginie za dobro swojego ludu.
Senator Chuchi zdołała wynegocjować pokój z Talzami i wkrótce Orto Plutonia została uznana za suwerenną planetę.