VL-44
Być może w archiwach są braki.
Ten artykuł wymaga poszerzenia. Prosimy, rozbuduj go, korzystając z zaleceń edycyjnych. |
VL-44 |
Typ | Droid ochroniarz |
Płeć | Zaprogramowana płeć męska |
Kolor sensorów | Czarne |
Kolor obudowy | Szara |
Uzbrojenie |
|
Przynależność | Ruch Oporu |
VL-44 był droidem ochroniarzem, który służył w Ruchu Oporu.
Historia
Przed rokiem 34 ABY VL-44 trafił na pokład transportowca, który niefortunnie podczas przewozu złapanego droida Najwyższego Porządku rozbił się na planecie Taul. Kiedy wszystkie droidy wybiegły z pokładu, a statek eksplodował, okazało się, że poległa cała załoga wraz z dowodzącym kapitanem Hoffem. Jeden z droidów protokolarnych, C-3PO, powiedział że powinni udać się na zachód. VL zapytał wówczas, kto mianował go dowódcą, na co ten odpowiedział, że nikt tego nie zrobił, a on tylko wyraził swoją opinię. Powiedział, że powinni działać wspólnie, lecz przerwał mu VL, który odparł coś niestosownego w swoim języku binarnym. Protokolarny odpowiedział, że miał więcej doświadczenia w terenie, lecz nie sugerował, że wiedział więcej od niego. Droid ochroniarz odparł, że ten zawsze mówił o swojej roli szefa łączności Ruchu Oporu, na co 3PO zaprzeczył. Powiedział, że wiedział, iż reszta z nich również miała na koncie różnorakie zasługi. Następnie zaczął kolejno przyglądać się ocalałym towarzyszom, wymieniając wśród nich innego ochroniarza - PZ-99, droida budowlanego CO-34 oraz medyka 2MED2. Z ostatnim z nich zaczął dyskusję na temat walk i umierania, mówiąc, że tak jak on widział zarówno to i to. VL-44 odparł, że to będą mieli okazję dopiero zobaczyć, na co 3PO potwierdził, iż mimo tego, że był droidem protokolarnym, poradziłby sobie w sytuacji. Wtedy odezwał się droid Najwyższego Porządku, O-MR1. Zapytał, jaka będzie w tym jego rola, na co C-3PO odpowiedział, że do czasu opuszczenia planety powinni działać wspólnie i zapomnieć o dzielących ich stronach konfliktu. Omri zgodził się i wkrótce razem z innymi droidami udali się we wspólną podróż.
W pewnym momencie drogi, C-3PO wykrył, znajdujący się 87 kilometrów dalej, nadajnik umieszczony w rozbitym statku Najwyższego Porządku. Odezwał się wówczas Omri, który powiedział, że dziwiło go podejście wszystkich droidów wobec zaistniałego konfliktu, które mimo że nie były ludźmi opowiadały się po jednej ze stron. Powiedział, że posiadał dane Najwyższego Porządku, których właśnie posiadanie sprawiało, że nic mu nie zrobią, bo ich właściciele z Ruchu Oporu sobie tego nie życzyli. 2MED2 widząc pewność siebie Omriego, powiedział że zdołaliby przynajmniej go unieruchomić. O-MR1 odparł do droida chirurgicznego, że przecież on sam mógł kiedyś ratować życie jego aktualnych wrogów, na co ten powiedział, że była to jego funkcja podstawowa, a to dla kogo działał nie miało większego znaczenia. PZ także wypowiedział się na ten temat, co skrytykował 3PO, zwracając mu przy okazji ponownie uwagę na jego złe maniery. 2MED2 odpowiedział, że mimo jego zachowania przydałyby im się jego zdolności. Dotarli do miejsca, gdzie droidy zauważyły poruszającą się nawierzchnię. Po chwili ziemia się rozstąpiła i ze szpary wyszły dziesiątki przyprawopająków. VL i PZ zaczęli osłaniać nieuzbrojonych towarzyszy, ściągając ich za siebie. VL-44 zaczął torować drogę w kierunku wyżej położonych skał. Gdy do nich dotarli, ochroniarze zajęli się osłanianiem wspinających się droidów. Podczas walki PZ-99 został porwany przez pajęczaki, umożliwiając swoim poświęceniem dalszą podróż kompanów. 2MED2 zdziwił się, czemu ochroniarz poświęcił się dla nich, na co C-3PO wyjaśnił, że droidy tego typu zostały tak zaprogramowane. Omri powiedział, że powinni iść dalej, na co towarzysze zapytali się, czy ten nie miał nic do dodania. O-MR1 odparł, że PZ jako jego wróg nie będzie przez niego opłakiwany, a jego błąd to dla niego zysk.
W czasie dalszej drogi C-3PO i Omri kontynuowali swoją rozmowę na temat stron konfliktu, po których się znajdowali. O-MR1 odparł, że zawsze było to jego zdaniem utrapieniem droidów. Zaczął zastanawiać się, czy uczestniczył kiedyś w czymś ważniejszym, czy w ogóle był kiedyś ważny. Dodał, że nie dawało mu to spokoju, a 3PO pewnie nie pamiętał nic sprzed czyszczeń pamięci. Droid zaprzeczył i powiedział, że miewał czasem przebłyski dawnych wspomnień i czasem o nich myślał. 2MED2 przerwał im jednak dyskusję, mówiąc, że trzeba było iść dalej. Dotarli do terenu pokrytego dziwną cieczą, co stanowiło dla nich przeszkodę w przejściu dalej. Nagle CO-34 zaczął układać z siebie most, którym chciał umożliwić reszcie przejście dalej. Zaczęli iść najszybciej jak to było możliwe, lecz wkrótce zrobiło się dziwnie cicho. Niespodziewanie 2MED2 zaatakowała wynurzająca się z bagna macka, która wciągnęła go do cieczy. VL starał się bronić kompanów przed natarciem innych bestii, lecz C-3PO stracił w walce rękę. Zeszli z mostu, po czym CO złożył się do swojego pierwotnego kształtu. Okazało się, że odniósł za wiele obrażeń, przez co wpadł do bagna w trakcie składania się. C-3PO odparł, że planeta, na której się znaleźli była okropna i zauważył, że została ich tylko trójka. Nagle w kierunku VL-44 rzucił się gigantyczny latający owad, który pochwycił go i zabrał w górę, odlatując z ochroniarzem i pozostawiając zdanych na siebie protokolarnych towarzyszy.
Źródła
- C-3PO (komiks) (Pierwsze pojawienie)