Nomi Sunrider
Nomi Sunrider |
Rasa: | Człowiek |
Wzrost: | 160 cm |
Kolor włosów: | Rdzawobrązowe |
Kolor oczu: | Niebieskozielone |
Kolor skóry: | Jasna |
Przynależność: | |
Profesja: | Mistrzyni Jedi |
Nomi Sunrider to jedna z najsłynniejszych starożytnych mistrzyń Jedi. Żona rycerza Andura i matka Vimy Sunrider. Chociaż miała potencjał, nie chciała podjąć się treningu na Jedi. Zdanie zmieniła dopiero wtedy, gdy jej mąż zginął z rąk złodziei kryształów na usługach huttyjskiego króla przestępczego podziemia Boggi, a ona sama musiała użyć Mocy, by bronić siebie i córki. Następnie udała się na Ambrię, gdzie rozpoczęła trening pod okiem mistrza Thona. Po jego zakończeniu, a także wyrównaniu rachunków z Boggą, udała się do ośrodka szkoleniowego Jedi na Ossusie, skąd została wysłana na Onderon z misją wsparcia przebywających tam rycerzy w walce z Naddystami. W trakcie konfliktu zawiązała przyjaźń ze słynnym Uliciem Qel-Dromą.
Krótko potem Nomi współdowodziła przegraną interwencją w opanowanym przez polityczny chaos układzie Cesarzowej Tety, uczestniczyła w Konklawe na Denebie, następującej potem bitwie, by w końcu walczyć w wielkiej wojnie Sithów przeciw Ulicowi, który razem z Exarem Kunem utworzył Bractwo Sithów. Pod koniec konfliktu, na widok Ulica zabijającego swojego brata, w przypływie rozpaczy i nienawiści odcięła go od Mocy.
W ciągu kolejnych dziesięciu lat Nomi została Wielką Mistrzynią Jedi, doprowadziła do Konklawe na Stacji Exis, a nawet, za pośrednictwem swej córki, pojednała się z ukrywającym się Uliciem w ostatnich chwilach jego życia.
Biografia
Wczesne życie
- Moc jest w tobie silna, Nomi. Mogłabyś zostać Jedi.[1][2]
- — Andur Sunrider do Nomi Sunrider.
Nieznana jest data ani miejsce narodzin Nomi. Kiedy wyszła za Andura Sunridera, ten poinformował ją, że ma w sobie wystarczająco dużo midichlorianów, by zostać Jedi. Ta jednak nie podzielała jego entuzjazmu. Bała się życia w ciągłym napięciu, a także strat, jakie mogłaby wyrządzić niekontrolowana przez nią Moc. Szczególną niechęcią darzyła zaś broń rycerzy: śmiertelnie niebezpieczny miecz świetlny, który w niewprawionych rękach mógł poczynić ogromne szkody, również swojemu właścicielowi. Andur jednak nie poddawał się i święcie wierzył, że jego żona jeszcze zmieni front.
Andur i Nomi mieszkali na Daradzie. Andur, jako że nie miał jednego konkretnego mentora, często podróżował w najróżniejsze zakątki galaktyki, by poznawać tajniki Mocy od doświadczonych mistrzów. W wyprawach zawsze towarzyszyła mu Nomi, która, choć absolutnie niewidząca siebie w roli Jedi, darzyła swojego męża głębokim szacunkiem i zaufaniem i wierzyła, że najbezpieczniej będzie przy jego boku. Nie rozstawał się z nimi również zaufany droid A-3DO.
Na planecie H'ratth, gdzie Andur pobierał nauki u sędziwego Chammy, na świat przyszła ich córka, Vima. Ona również odziedziczyła po rodzicach niebagatelny talent w posługiwaniu się Mocą. Nomi bez oporów powierzyła mężowi zadanie wytrenowania jej na Jedi, korzystając z okazyjnej pomocy napotykanych mistrzów.
Punkt zwrotny w życiu
Śmierć Andura
- Nie płacz nade mną, Nomi. To nie czas na łzy... Weź mój miecz świetlny... użyj go do obrony! Moc jest z tobą![1][3]
- — Duch Andura Sunridera do Nomi Sunrider.
Minęło kilka lat i mistrz Chamma oświadczył Andurowi, że niczego już się go nie nauczy. Skierował go więc do kolejnego mistrza, swojego przyjaciela Thona, mieszkającego na planecie Ambria w układzie Stenness. Poprosił go również o przekazanie Thonowi partii bezcennych adegańskich kryształów do mieczy świetlnych.
Gdy tylko A-3DO skończył przygotowywać Lightside Explorera, a Andur pożegnał się z Chammą, cała rodzina ruszyła na miejsce przeznaczenia.
Przed wejściem do układu Lightside Explorer musiał zadokować na pobliskim terminalu nadprzestrzennym, by uzyskać właściwy wektor na Ambrię. Zaraz po wyjściu na pokład Andur i Nomi nieopatrznie wdarli się w dyskusję na temat przewożonego ładunku - usłyszał ich jeden z wszędobylskich szpiclów Hutta Boggi, który z legalnymi interesami nie miał wiele wspólnego. Naturalnie w żaden sposób nie zamierzał puścić koło nosa drogocennych kryształów, szczególnie, że z każdym Jedi, a szczególnie mającym na głowie żonę i dziecko, można było sobie poradzić sposobem.
W oczekiwaniu na swoją kolej, Nomi i Andur postanowili coś zjeść w kantynie. Gdy A-3DO przynosił do stolika jedzenie, jeden ze zbirów Boggi potrącił go, a drugi zaczął grozić bronią. Jak podejrzewali, Andur nie miał zamiaru pozwolić na odstrzelenie swojemu droidowi głowy. I, jak też podejrzewali, Jedi, który przecież nie pierwszy raz był w takiej sytuacji, zupełnie zlekceważył zagrożenie, a zarazem nie zauważył trzeciego bandyty, ukrytego z tyłu. Ten za pomocą swojego gorm-robaka, wstrzyknął do ciała zaskoczonego Andura śmiertelnie szybko działającą truciznę. Jedi padł martwy na ziemię.
Napastnicy zagrozili zrozpaczonej Nomi, że jeżeli nie odda im kryształów, ich pan zrobi z niej niewolnicę. W tej jednak chwili oczom Nomi i Vimy ukazał się przemawiający z zaświatów Andur, który kazał żonie chwycić za miecz i bronić życia swojego, córki i droida. Tak też uczyniła, mimo całej niechęci, jaką darzyła tę broń. W mgnieniu oka przepołowiła dwóch zbirów, pozostali natychmiast uciekli.
Wtedy nagle Nomi uświadomiła sobie, że pozbawiła kogoś życia, nieważne, że w obronie własnej. Rzuciła się do ciała Andura i zaczęła nad nim lamentować. Ten ponownie się jej ukazał, mówiąc, że czas zwrócić się ku nieznanemu. Andur polecił Nomi udanie się na Ambrię i przekazanie kryształów mistrzowi Thonowi, a zarazem oddanie się mu na trening Jedi. Kobieta, z szacunku dla tragicznie zmarłego męża, zgodziła się na to.
Nie wiadomo, co Nomi zrobiła z ciałem Andura, najprawdopodobniej wyrzuciła je w przestrzeń kosmiczną, jak to było wtedy w zwyczaju. Z powrotem na pokładzie Lightside Explorera kobieta oddała się Mocy, by ta bezbłędnie doprowadziła ją na Ambrię, na spotkanie nowego przeznaczenia.
Na Ambrii
- To miejsce jest takie przygnębiające... czy taki ponury świat mógłby być domem wielkiego mistrza Jedi?[1][4]
- — Nomi Sunrider do A-3DO.
Gdy tylko wylądowali na pustynnej powierzchni Ambrii, Nomi zostawiła na pokładzie A-3DO, wzięła Vimę i razem udały się na poszukiwania siedziby Thona. Droidowi obiecała, ze odda tylko kryształy mistrzowi i wróci, podczas wędrówki również nachodziły ją wątpliwości i, jak się później przekonała, podszepty ciemnej strony Mocy. Niemniej jednak, kiedy tylko stanęła przed domostwem Thona, podjęła decyzję - zostanie Jedi.
Nagle obok niej pojawił się żółtoskóry młodzieniec, dosiadający potężnej bestii, który zaprosił Nomi i Vimę do środka.
Śmierć dwóch ludzi wcale nie zniechęciły Boggi do perspektywy zdobycia drogocennych kryształów. Śledził Lightside Explorera aż do Ambrii, gdzie przesiadł się na pustynną barkę i kontynuował poszukiwania. Jego zausznicy szybko odnaleźli statek Sunriderów, obezwładnili A-3DO i zaczęli przetrząsać każdy centymetr kwadratowy pokładu w nadziei na odnalezienie zdobyczy.
Tymczasem Nomi opowiedziała swoją dramatyczną historię młodemu Jedi, który przyznał, że wyczuł śmierć Andura, a także rozpoznał jego żonę. Nomi, przekonana, że ma do czynienia z Thonem, już miała mu oddać adegańskie kryształy, gdy nagle usłyszeli ryk stada Stag. Bogga przypuścił szturm na gospodarstwo i już gromadził mięso na planowaną ucztę.
Młodzieniec natychmiast ruszył do ataku z włączonym mieczem świetlnym, jednak przeważająca liczba napastników szybko posłała go na glebę. Zanim intruzi zdążyli jednak zadać ostateczny cios, potężny wierzchowiec Jedi ruszył na pomoc, zmuszając gang Boggi do odwrotu. Vultanowi nic się nie stało, a Nomi w końcu dowiedziała się, że nazywał się Oss Wilum i był zaledwie uczniem prawdziwego mistrza Thona, którym okazała się czworonożna bestia. Thon odebrał kryształy adegańskie i zdecydował rozpocząć trening żony swojego niedoszłego podopiecznego.
Trening Jedi
Początek treningu
Nomi spodziewała się, że potwór, który okazał się Thonem, rozpocznie jej trening natychmiast. Tymczasem przez pierwsze kilka miesięcy mistrz Jedi nie robił nic poza jedzeniem, spraniem i medytowaniem na skale nieopodal swojej chaty. Kobieta nie wiedziała, że tak naprawdę była to część szkolenia - ból po stracie męża i szok związany z zabiciem dwóch osób musiał minąć, a najlepszy na to sposób to pełne wyciszenie.
Niemniej jednak nie okazało się to w pełni możliwe. W pobliżu gospodarstwa Jedi znajdowało się bowiem jezioro Natth, w którym Thon przed wieloma laty zamknął tajemniczą esencję ciemnej strony Mocy. To właśnie przy tym przeklętym jeziorze Nomi Sunrider słyszała często podszepty strony mroku. Oss Wilum ostrzegał Nomi, by nigdy się doń nie zbliżała. Niestety, Vima, bawiąc się z miejscowymi stworzeniami, zapuściła się niebezpiecznie blisko zbiornika. Nagle zaatakowały ją hssissy, potężne bestie Ciemności, w które wyewoluowały stworzenia żyjące w skażonej wodzie. Na szczęście dla Vimy jej matka zjawiła się dostatecznie szybko, by za pomocą Mocy zwrócić oba potwory przeciwko sobie. Nie wiedziała, że w ten sposób dokonała pierwszego kroku w technice Jedi zwanej medytacją bitewną.
Gdy Nomi i córka wróciły na farmę, Thon podjął decyzję, że najwyższy czas zamienić trening mentalny na praktyczny.
Podczas gdy Oss Wilum kończył naprawę A-3DO, który w trakcie ataku Boggi utracił rękę, Nomi wyznała, że mistrz Thon ją przeraża. Odrzekł, że nawet jeśli potrafi być od czasu do czasu straszny, to jest najpotężniejszym i najmądrzejszym Jedi, z jakim kiedykolwiek miał do czynienia. Nagle na farmie pojawił się nowy uczeń: Twi'lek Tott Doneeta, który krótko wcześniej, wraz z mistrzem Arcą Jethem i współuczniami braćmi Qel-Dromami, pomógł zakończyć wojnę domową na Onderonie. Teraz jednak na planecie ponownie gromadziły się czarne chmury, gdy wyszły na jaw sithańskie korzenie rodziny królewskiej. Zwolennicy dawnego władcy Onderona, Mrocznego Lorda Freedona Nadda i zabitej w czasie wojny królowej Amanoi szerzyli coraz większy chaos. Jedi poprosili mistrzów z dalekich zakątków galaktyki o wsparcie - Thon zdecydował, że Oss jest już gotów. Wkrótce potem obaj Jedi wyruszyli, pozostawiając na Ambrii dwójkę Sunriderów, droida i mistrza.
Nomi nie wiedziała, że w tym samym czasie, dowódca piratów, Finhead Stonebone, działający na niekorzyść klientów Boggi, po schwytaniu dostał od Hutta szansę na zachowanie głowy: jeżeli tylko zabije "tak zwanego Jedi" Thona i odbierze mu coś, co "należy do Boggi". Stonebone, który nie był na tyle głupi, by wierzyć, że ma szansę w starciu z Jedi, nieszczególnie się do tego zadania palił. W podjęciu decyzji pomogła mu jednak bolesna śmierć jego pierwszego oficera z rąk Ktriss, osobistego pupila Boggi.
Pierwszy test
- Ty sam, mistrzu Thonie, nie nosisz miecza świetlnego... Przyjmę twoje nauki tlyko, jeżeli nie będę musiała z niego korzystać.[1][6]
- — Nomi Sunrider do Thona.
Za pośrednictwem Mocy Nomi szybko zaczęła rozumieć mowę Thona, dotąd wydającą się jedynie bezsensowną plątaniną ryków i warknięć. Siedząc w izbie, mistrz Jedi zapowiedział, że jeden z kryształów adegańskich posłuży jako budulec dla przyszłego miecza świetlnego Nomi. Ta jednak odmówiła. Z jednej strony nie chciała, by broń ta przypominała jej o śmierci męża, z drugiej - o tym, jak nań zareagowała. Według Thona wszakże nie kierowała się wtedy zemstą, lecz słuszną samoobroną. Nomi jednak nie ustępowała, a mistrz nie nalegał. Poprosił ją, by przygotowała trochę jedzenia. Zamierzał zabrać ją i Vimę na wycieczkę na okoliczne wzgórza, by pokazać jej ten "piękny świat". Na odchodnym Nomi zleciła A-3DO, by, w razie gdyby nie wrócili, udał się do mistrza Chammy i opowiedział mu wszystko.
Najpierw udali się w okolice jeziora, gdzie Thon potwierdził słowa Ossa, o tym, ze wybrał Ambrię, jako wyzwanie dla jego umiejętności walki z ciemnością. Następnie zatrzymali się na ulubionym miejscu medytacyjnym mistrza - nad urwiskiem za wzgórzami. Tam wyjaśnił Nomi, że miecz świetlny nie służy tylko do walki, ale również do trwalszego połączenia z Mocą. Sunrider jednak dalej nie dawała się przekonać.
W końcu Thon wyjął wypożyczony od Arci Jetha holokron mistrza Ooda Bnara, który opowiedział im o dawnych czasach, gdy Jedi walczyli z armiami zwolenników ciemnej strony. Jak głosiły przepowiednie, nadciągał kolejny konflikt światła z ciemnością, a Nomi, według słów Bnara, miała odegrać w nim decydującą rolę. Thon na te słowa wyłączył holokron i przekazał kobiecie dar: jego własny miecz świetlny, którym posługiwał się jako uczeń, a który prawowicie należał się jemu najzdolniejszemu uczniowi. Zanim jednak Nomi zdążyła podjąć decyzję, na niebie ukazały się skiffy ludzi Boggi i kapitana Stonebone'a.
Thon nakazał Nomi usiąść na jego grzbiecie, po czym zaczął przybliżać się do nieprzyjaciół. Polecił kobiecie, by uaktywniła miecz świetlny i razem z nim broniła ich życia. Ta jednak po raz kolejny odmówiła, nie chcąc dopuścić do rzezi. Thon, coraz bardziej rozwścieczony, polecił jej użyć chociaż mocy Jedi, ale i to nie poskutkowało - Nomi po prostu absolutnie w siebie nie wierzyła. W końcu sędziwy mistrz zrezygnował. Rozkazał Nomi udać się z Vimą w bezpieczne miejsce, ciesząc się zarazem, że chociaż jedno z jego uczniów zostanie wielkim Jedi. Stwierdził ponadto, że jeżeli jego podopieczna nie ma mocy, by walczyć z intruzami, to on tym bardziej. Bez najmniejszego śladu oporu udał się w kierunku bandytów.
Siedząc w ukryciu, kobieta zrozumiała, co Thon miał na myśli mówiąc o jej mocach Jedi: technikę, którą zastosowała przeciwko hssissom nad jeziorem. Spróbowała obrócić ją przeciw najeźdźcom, akurat w chwili, gdy jeden z ludzi Boggi odnalazł w chacie Thona kryształy. Nagle wśród zbieraniny wybuchła zażarta kłótnia, podsycana przez Nomi. Wszyscy obrócili się przeciw wszystkim, każdy chciał zachować cenną zdobycz tylko dla siebie. Sunrider zapytała Thona poprzez Moc, czy użycie miecza świetlnego jest konieczne, na co ten odpowiedział, że Nomi jest Jedi - a miecz jest bronią Jedi. Podjęła decyzję i uaktywniła śmiercionośne zielone ostrze.
W tej samej chwili poczuła, jak Moc zaczęła przepływać przez nią coraz silniej, a bitewna medytacja, której używała, uległa zwielokrotnieniu. Za pomocą miecza utorowała sobie drogę pomiędzy nieprzyjaciółmi, którzy kłócili się tak żarliwie, że nie mogli się nawet zgodzić co do tego, co Nomi zamierzała zrobić. Gdy tylko krępujące Thona kajdany zostały przecięte, mogli wreszcie zacząć walczyć jak przystało na mistrza i ucznia: Thon Mocą odpychał i obezwładniał przeciwników, a Nomi dokańczała dzieła. Kiedy bandytów zostało już tylko kilku, rzucili się do ucieczki. Mistrz Jedi stwierdził, że nie było sensu ich gonić - ci, którzy zawodzili Hutta Boggę, zazwyczaj nie cieszyli się szczególnie długim żywotem. Jak się wyraził, wrogowie potrafią niekiedy być przydatni, zmuszając innych do odszukania wewnętrznej odwagi.
Tego wieczoru przy herbacie Thon oznajmił Nomi, że jest niezwykle zadowolony ze sposobu, w jaki użyła swej mocy Jedi. Gdy ta oznajmiła, że czuła w tym czyjąś pomoc, i że z pewnością pochodziła ona od mistrza, ten zaprzeczył. Nomi poradziła sobie całkiem sama, lecz już teraz wiedziała, że przyszłość nie rysuje się w jasnych barwach. I miała rację.
Nauka na Ossusie
- Hmmm. Moc mi podpowiada, że Nomi Sunrider może okazać się wielką Jedi... o ile będzie słuchać Mocy.[7][8]
- — Vodo-Siosk Baas do Thona.
Nauka pod okiem mistrza to jedno, ale każdy Jedi musi poznać również tajniki wiedzy, których nauka wymaga kontaktu z innymi mistrzami czy uczniami. Thon również o tym wiedział i pewnego dnia, dwa lata po śmierci Andura, postanowił po raz pierwszy zabrać dwoje Sunriderów poza Ambrię. Chciał, by Nomi nauczyła się konstruować broń, do której jeszcze do niedawna pałała taką niechęcią. A któż nadawał się do tego lepiej jak Vodo-Siosk Baas, na codzień nauczający kilkoro uczniów na Dantooine, a aktualnie przebywający w centrum wiedzy Jedi na Ossusie.
Gdy tylko Thon przedstawił przyjacielowi obie kobiety, ten potwierdził to, co tyle razy powtarzał: mają szansę stać się wspaniałymi Jedi. Jedyny warunek to taki, by wsłuchiwały się w głos Mocy. Thon zabrał Vimę, by pobawiła się z innymi dziećmi Mocy, a Nomi od razu rozpoczęła naukę pod okiem mistrza Vodo.
Jedną ze współuczennic okazała się Miralukanka Shoaneb Culu z Alpheridies. Nomi od razu się z nią zaprzyjaźniła, gdy tylko nie ze swej winy uszkodziła swój kryształ. Baas zauważył wtedy, że adegańskie kryształy, które Andur wiózł Thonowi, należały do rodziny pontyckich, najrzadszej ze wszystkich. Wyznał również, że znał męża Nomi. Ta jednak, już całkowicie pogodzona z tą stratą, przyznała, że każda śmierć niesie ze sobą nowe życie - Zakon stracił jednego Jedi, a zyskał nowego.
W końcu nadszedł wielki dzień: Nomi zbudowała swój własny miecz świetlny. Gdy tylko nacisnęła włącznik, sala ćwiczeń została oświetlona białozielonym blaskiem. Kobieta, już całkowicie obyta z nową bronią, rozpoczęła intensywny trening, przy okazji zbierając inne informacje niezbędne prawdziwemu Jedi.
Pewnego dnia na Ossusa przybył wysłannik Republiki, który opowiedział o coraz gorszej sytuacji na Onderonie. Pomimo zabicia królowej Amanoi, ciemna strona wciąż była na planecie nieprawdopodobnie silna. W końcu mistrz Arca podjął decyzję o przetransportowaniu sarkofagu królowej i Freedona Nadda na pobliski księżyc Dxun. Jednak tuż przed startem kondukt pogrzebowy został zaatakowany, a zwłoki wykradzione przez Naddystów, dowodzonych przez potężnego Warba Nulla. Nowa królowa planety, Galia zasugerowała, że jej sędziwy ojciec Ommin, utrzymywany przy życiu za pomocą skomplikowanej aparatury, być może będzie mógł wskazać źródło sithańskiej magii, jaka nękała Onderon. Na miejscu okazało się wszakże, że król nie tylko był fanatycznym Naddystą, ale też potężnym magikiem uczącym się u zjawy samego Freedona Nadda, który w mgnieniu oka obezwładnił Arcę i zabrał go do świeżo opanowanego pałacu królewskiego. Ulic Qel-Droma bezskutecznie próbował ocalić swego mistrza, lecz Warb Null, choć sam przy tym zginął, dał Omminowi wystarczająco dużo czasu na ucieczkę. Na powierzchni Ulic podjął decyzję, że Galia i jej mąż Oron Kira powinni zostać ewakuowani do dawnej twierdzy Jeźdźców Bestii, a na Onderon należy wysłać wsparcie Jedi. Chociaż ochotników było całe mnóstwo, wybrano jedynie pięciu najlepszych: Dace'a Diatha, Shoaneb Culu, Qrrrla Toqa, Kitha Karka i Nomi Sunrider.
Po gratulacjach ze strony Thona i oddaniu Vimy pod dobrą opiekę, Nomi, wraz z czwórką pozostałych Jedi i przy wsparciu floty Republiki, udała się na ogarnięty zamieszkami Onderon.
Jedi kontra Naddyści
Jedi wylądowali w okolicach oblężonej przez Naddystów twierdzy Modona Kiry, teraz bazy wypadowej Jedi, nie zdając sobie sprawy, że zaledwie kilka minut wcześniej w mieście Iziz rozbił się statek dwójki tetańskich arystokratów: Satala i Aleemy Keto, przywódców organizacji Krathów, zrzeszającej młodych zwolenników magii Sithów. Ketowie wcześniej wykradli z Muzeum Galaktycznego starożytną książkę należącą do Mrocznych Jedi i liczyli, że na opanowanym przez Ciemną Stronę Onderonie znajdzie się ktoś, kto ją dla nich przełoży. Krótko potem Krathowie mieli dać się Jedi i Republice poważnie we znaki.
Jedi zostali zepchnięci do defensywy na skutek coraz dłuższego wpływu króla Ommina. Gdy piątka nowych przybyła, Nomi ze zdziwieniem stwierdziła, że Ciemna Strona całkowicie blokuje jej Bitewną medytację. Porażka była bliska, lecz przyjazd nowych towarzyszy podniósł morale zamkniętych w Qel-Dromów, Totta Doneety, Ossa Wiluma i Jeźdźców. Nagle znowu mogli włączyć się do walki.
Gdy bitwa dobiegała końca, Nomi wycofała się na zaplecze, by raz jeszcze spróbować zwrócić wrogów przeciwko sobie. Nagle król Ommin, z dalekiego pałacu, dostrzegł, kto jest jego najpoważniejszym przeciwnikiem. Wysłał przeciwko kobiecie całą potęgę Mroku, na jaką tylko było stać jego schorowane ciało. Sunrider straciła przytomność.
Ocucił ją młody Ulic Qel-Droma, który natychmiast zwrócił uwagę na piękną dziewczynę leżącą wśród rozkładających się ciał obrońców. To on wyjawił jej, że człowiekiem, który jej to zrobił, był Ommin, i że dopiero teraz, wszyscy razem, mają szansę zlikwidować wszelkie zagrożenie płynące z jego strony.
W tym samym czasie wieści o książce Sithów dotarły do najbliższych współpracowników Ommina. Satal i Aleema szybko stawili się na audiencję, na której dokonali transakcji: w zamian za możliwość skopiowania księgi, stary król oddał Ketom swój talizman koncentrujący energię ciemnej strony. W ten sposób mogli odczytać starożytny język i nie tylko. Następnie Ommin pokazał im uwięzionego Arcę, którego miał nadzieję przerobić na oddanego sługę. Nagle jednak do pałacu wdarli się Jedi i rozpoczęli walkę.
Bracia Qel-Dromowie walczyli ramię w ramię, podobnie Nomi z Ossem. Po pokonaniu nieprzyjaciół Ulic i Sunrider rzucili się na Ommina. Miecz Ulica dosięgnął aparatury podtrzymującej życie starca. Ketowie tymczasem, korzystając z zamieszania, uciekli na powierzchnię, po drodze zabierając księgę i dwa sithiańskie miecze, ofiarowane im przez samego Freedona Nadda.
Na górze zjawa Mrocznego Lorda pouczała Ommina, że ci młodzi Jedi, którzy napadli na pałac, nie należeli ani do niego, ani do ciemnej strony - w przeciwieństwie do króla, który po chwili dokonał żywota. Następnie duch zwrócił się do mistrza Arci, że Jedi wcale dzisiaj nie wygrali, lecz przegrali.
Wkrótce w kierunku układu tetańskiego wystrzelił statek z Ketami na pokładzie - dopiero niedługo potem Jedi mieli sie przekonać, jak wielki błąd popełnili pozwalając im uciec.
Kilka dni później Nomi wzięła udział w ceremonii przetransportowania sarkofagów Nadda i Amanoi na Dxun. Dołączyła do nich trumna Ommina. Gdy potężny grobowiec został zaplombowany, mistrz Arca wyjaśnił Ulicowi i Nomi, że słowa Mrocznego Lorda odnosiły się do spodziewanego powrotu Sithów do galaktyki w najbliższym czasie. Pouczył ich także, że jedynie światło jest sprzymierzeńcem Jedi, a tam, gdzie rozbłyska, nie ma prawa zalęgnąć się mrok.
Walka z Krathami
Odpoczynek
- Zdaje się, że Ulic i Nomi Sunrider przypadli sobie do gustu.[10][11]
- — Tott Doneeta do Arci Jetha.
Przez rok od śmierci króla Ommina Jedi byli bardzo mile widziani na Onderonie, a ponieważ akurat w galaktyce nie działo się nic wymagającego natychmiastowej interwencji, traktowali to jak długie wakacje. Jeźdźcy Bestii nauczyli młodych rycerzy ujeżdżać potężne drexle, co stało się pretekstem do organizowania coraz to nowych zawodów i wyścigów. Ulic i Nomi spędzali ze sobą coraz więcej czasu i nie ukrywali, że bardzo się polubili.
Niemniej jednak każdy urlop dobiega kiedyś końca. Mistrz Arca poinformował swoich Jedi o rosnącym skupisku ciemnej strony w układzie Cesarzowej Tety. Prawdopodobnie para młodych arystokratów przebywających rok wcześniej w Iziz, odebrała pewne nauki magii Sithów od króla Ommina. Mistrz Arca polecił Nomi i Ulicowi poprowadzenie zbrojnej interwencji Jedi i Republiki w zbuntowanym systemie. Kobiecie poświęcił dodatkowo jeszcze kilka godzin, by poprawić wydajność jej bitewnej medytacji.
Wielka porażka
- Zaraz... to, co widzimy, to iluzje. Jeśli wsłuchacie się w głos Mocy... wyczujecie prawdziwy atak... Atakuje nas potęga Ciemnej Strony Mocy![10][12]
- — Nomi Sunrider do Ulica Qel-Dromy.
Miesiąc później wszystko było już gotowe i flota połączonych sił Jedi i Republiki, pod przewodnictwem Ulica i Nomi na pokładzie okrętu Reliance, wyruszyła, by wspomóc w walce Koros Major, ostatnią planetę układu tetańskiego, która wciąż stawiała czynny opór reżimowi Krathów. Stratedzy zakładali, że wsparcie zdąży na czas, by odwrócić losy bitwy, jednak na miejscu okazało się, że zwycięstwo Ketów jest już tylko kwestią czasu - za sprawą, czego jeszcze nie wiedzieli, sithańskiej iluzji wytwarzanej przez Aleemę.
Reliance wysłał do centrum dowodzenia Krathów żądanie natychmiastowego złożenia broni. Jak można się domyślić, Satal i Aleema ani o tym myśleli. Zamiast tego młoda arystokratka raz jeszcze sięgnęła po swoją mroczną ilzuję.
Nagle, ni stąd, ni zowąd, w przestrzeni nad statkami Republiki pojawiły się kosmiczne grazery - rasa potężnych, osiągających wielkość całego okrętu form życia polujących na nieostrożne jednostki. Problem tkwił w tym, że nikt nie widział grazerów od setek lat i wszyscy naukowcy zgadzali się, że istoty te wymarły. Niemniej jednak Ulic na ich widok od razu wpadł w panikę. Nomi jednak, której lekcja z mistrzem Arcą nie poszła na marne, nie dała się nabrać. Posługując się medytacją przejrzała sztuczkę Aleemy i Mocą nakazała oddziałom ignorowanie potworów i skoncentrowanie ognia na stacji Krathów.
Na tym jednak Satalowi nie kończyły się asy w rękawie. Wysłał w stronę statków Republiki eskadrę myśliwców Chaosu, które następnie kazał Aleemie otoczyć takimi samymi, tyle że iluzorycznymi. Plan zadziałał: Nomi odebrała to jako sygnał, że cała eskadra to tylko złudzenie. Następnie dosięgnęła mózgu kobiety, która za to odpowiadała, i zakłóciła jej koncentracje. Iluzje znikły - ale tylko iluzje. Pozostałe myśliwce dalej leciały prosto na okręty.
Zahipnotyzowani piloci bez mrugnięcia okiem wbili się w iluminatory kilku jednostek, w tym Reliance. Chociaż ubytek tlenu został natychmiast zatrzymany, a płonące wraki ugaszone, wiele osób, w tym Ulic, doznało poważnych obrażeń - w przypadku Jedi potężny odłamek przebił mu ramię. Straty były tak poważne, że kapitan Vanicus podjął decyzję o odwrocie. Nomi, w trakcie opieki nad Uliciem, bezustannie obwiniała się o niepowodzenie misji.
Konklawe na Denebie
- Jestem Nomi Sunrider. Mój przyjaciel, Ulic, i ja poprowadziliśmy atak.[10][13]
- — Nomi Sunrider do zebranych Jedi.
Minęło trochę czasu i najwyższe władze Zakonu Jedi stwierdziły, że wobec tak wielkiego zagrożenia, jakim stawali się Krathowie, należy zwołać Konklawe. Na miejsce spotkania wybrano Górę Meru na odległej planecie Deneba. Przybyło nań tysiące Jedi z najdalszych zakątków galaktyki, w tym Nomi, Ulic, którego rana jeszcze się nie zagoiła, Arca, Thon i pozostali Jedi biorący udział w bitwie w układzie tetańskim. Spotkaniu przewodniczył szanowany mówca Odan-Urr.
Jako pierwsi wstąpili na mównicę dowódcy zakończonego niepowodzeniem ataku: Ulic i Nomi. Jeszcze zanim Qel-Droma zdążył się odezwać, już ktoś z widowni zasugerował, by odebrać mu stanowisko strażnika układu Tety. Coraz popularniejsza stawała się teza, że wynik bitwy obróciłby się na korzyść Jedi i Republiki, gdyby Ulic wykorzystał większe siły - stąd kontrowersje. Gdy wreszcie zaczął mówić, stwierdził, że otwarta wojna jedynie wykrwawi obie strony, a nie ma dowodów, że tajemnice Krathów nie wpadną w inne, być może nawet gorsze, ręce.
Zanim zdążył przedstawić swój plan, jeden z widzów, sędziwy Shayoto przestrzegł wszystkich, jak postępują agenci ciemnej strony Mocy, najpierw wdając się w łaski rządzących, by później zdradzić ich i cały ich lud. Ulic co prawda się z nim zgodził, lecz dalej uważał, że jedynie wkupienie się w łaski Krathów pozwoli dowiedzieć się o ich sekretach i planach na przyszłość.
Sugestia ta podniosła wrzawę. Wszyscy Jedi jednomyślnie uznali coś takiego za szaleństwo prowadzące jedynie na ścieżkę Mroku. Zamiast tego mistrz Arca zaproponował utworzenie Ściany Mocy, która, odpowiednio pokierowana, mogłaby obezwładnić Krathów.
Przemówienie Arci zakłóciły jednak dwa ogłuszające krzyki Mocy, oba wydane przez Exara Kuna, byłego ucznia mistrza Baasa, którego ciekawość starych artefaktów Sithów zaprowadziła na krawędź śmierci, a w końcu na ciemną stronę. Nikt jeszcze nie podejrzewał, jak wielką rolę odegra Kun w nadchodzącej wojnie.
W tej samej chwili z nieba spadły dziesiątki tetańskich kapsuł ratunkowych], z których wyszły śmiercionośne droidy wojenne Krathów i z miejsca rozpoczęły atak na zaskoczonych Jedi. Równocześnie uszkodzone wcześniej droidy obsługi również zwróciły sie przeciwko swoim panom. Nomi natychmiast starała się odnaleźć dla córki schronienie, lecz jeden z nieprzyjaciół chwycił żelaznym ramieniem Vimę, którą uratowała Sylvar, jedna z uczennic mistrza Baasa, która razem ze swoim mistrzem i narzeczonym Cradem spóźniła się na Konklawe, by w samą porę włączyć się do walki.
Pozostali Jedi również walczyli dzielnie. Mistrz Arca Jeth korzystał z techniki wyłączania droidów, której nauczył się podczas wielkiego ich powstania na Coruscant w 4015 BBY. W ostatniej chwili wyciągnął Ulica ze szponów machiny wojennej, by chwile potem zostać przebitym na wylot przez inną. Walka szybko się potem skończyła, jednak dla Ulica największy koszmar dopiero się zaczynał.
Pożegnanie
- Proszę... nie lekceważ potęgi ciemnej strony... Bez względu na wszystko nie lekceważ potęgi ciemnej strony![10][14]
- — Nomi Sunrider do Ulica Qel-Dromy.
Śmierć mistrza Arci tylko utwierdziła Ulica w przekonaniu o słuszności jego postanowienia. Na nic nie zdały się rozpaczliwe błagania Nomi, by raz jeszcze wszystko przemyślał - pod płaszczem niezachwianej wiary ukrywała się bowiem chęć zemsty na mordercach jego ukochanego mentora. Nomi, widząc, że nic już nie wskóra, poprosiła go tylko, by nie lekceważył potęgi mroku. Jak się później okazało, tak się rzeczywiście stało.
Następnie Nomi udała się wraz z Uliciem na Ossus, by zdobyć więcej informacji na temat historii układu Tety, który zamierzał zinfiltrować. Gdy tylko uzyskał odpowiednie dzieło od mistrza Ooda Bnara, Sunrider po raz kolejny próbowała wyperswadować mu ten pomysł, posługując się zdaniem mistrza Thona. Ulic jednak pozostawał nieugięty. Wtedy wtrącił się Bnar, sugerując, żeby ktoś tak młody i niedoświadczony jak Qel-Droma zasięgnął rady kogoś starszego i mądrzejszego, jak kustosz Biblioteki, Odan-Urr. Zaprezentował on Ulicowi historię z sithańskiego holokronu o uczniu Jedi, który wierzył, że Mrok da się pokonać od środka, jednak ten tak nim zawładnął, że zamordował własnego mistrza.
To już na dobre rozwścieczyło Ulica, który miał już dość ciągłego krytykowania jego decyzji i braku choćby krzty zrozumienia. Wybrał i dla wszystkich stało się jasne, że od wyboru nie odstąpi. Nomi towarzyszyła mu aż do spotkania Caya, z którym zostawiła go sam na sam, idąc zająć się córką. Następnego dnia poszła z Uliciem aż do statku, gdzie zaczęła go wypytywać o jego plany odnośnie dostania się do miasta Cinnagar. Zaoferowała, że za jakiś czas go odwiedzi i przekaże raport z jego postępów Thonowi, jednak Ulic nie miał zamiaru narażać nikogo poza sobą. Pocałował ją mocno i odleciał, zostawiając na lądowisku Nomi płaczącą za mężczyzną, który już zaczął wypełniać pustkę w jej sercu po stracie Andura, a już zbliżał się do podzielenia jego losu.
W Cinnagar
- Muszę się z nim skontaktować w tajemnicy... o ile wciąż żyje. Musze się dowiedzieć, co wie na temat Krathów.[10][15]
- — Nomi Sunrider do Caya Qel-Dromy i Totta Doneety.
Minęło wiele miesięcy, podczas których nie napłynęły od Ulica żadne wieści, a jego brat, współuczeń i Nomi zachodzili w głowę, co się z nim dzieje. Nomi zdecydowała, że polecą razem nad Koros Major, gdzie zrzucą ją w kapsule ratunkowej do Cinnagar. Miała zamiar odnaleźć Ulica i dowiedzieć się od niego wszystkiego na temat Krathów, a także, jeśli to możliwe, zabrać go stamtąd. Najprostszym sposobem dostania się do cytadeli Krathów było ujawnienie się jako Jedi i, nie korzystając z Bitewnej medytacji, pozwolić się zakuć.
Nomi wkrótce potem została zabrana przed oblicze Ketów i Ulica, który, po wkupieniu się w łaski Aleemy jako "upadły Jedi", po tym, jak uratował ją z rąk zamachowca, zaczął radzić Krathom w kwestii uzbrojenia. Satal, który Qel-Dromę darzył ogromnym brakiem zaufania, uznał, że zatrzymanie Nomi stanowi świetny test na prawdomówność Ulica.
Podczas przesłuchania Nomi nie była w stanie się odezwać. Ulic co prawda nie krył, że ją zna, lecz usiłował wyperswadować Krathom przetrzymanie jej w celu wyciągnięcia wartościowych informacji. Satal jednak nie zgodził się na to i Ulic musiał wybrać: ujawnić się i jednocześnie narazić siebie i Nomi, czy dalej udawać i liczyć na to, że Nomi do porannej egzekucji zdoła się wydostać. Zdecydował się na to drugie. Satal, nie kryjąc satysfakcji, oświadczył, że to Qel-Droma osobiście dokona egzekucji intruza. Niemniej jednak oskarżycielski wzrok odprowadzanej do celi Nomi prześladował go w snach do końca życia.
Ulic nie mógł jednak znieść myśli, że gdzieś tam w lochu Nomi myśli o nim jak o zdrajcy. Przywołał do siebie droida służącego i zakodował w nim wiadomość, którą miał przekazać dziewczynie, a w której wyjaśniał, że potrzeba mu więcej czasu. Prosił ponadto, by spróbowała uciec. Wiadomość jednak nigdy nie dotarła na miejsce przeznaczenia, gdyż zawartość banków pamięci droida postanowił osobiście sprawdzić Satal. Gdy tylko nagranie dobiegło końca, wydał rozkaz natychmiastowego zabicia Ulica i Nomi.
Tymczasem Nomi usiłowała dosięgnąć Mocą Ulica i swoich towarzyszy Jedi, jednak bezskutecznie. Zachodząc w głowę, co stało się z Qel-Dromą, zdecydowała, że czas opuścić Cinnagar - i to razem z nim. Dokładnie w tej samej chwili w drzwiach pojawili się agenci Satala, gotowi do zabicia Jedi. Ta jednak, korzystając ze swojego największego talentu, obróciła ich przeciw sobie nawzajem i bez większych problemów wydostała się na ulice miasta. Tam odnalazła komunikator, którym przywołała Caya i Totta, prosząc ich o pomoc. W tym samym czasie Ulicowi również udało się uniknąć śmierci z rąk zabójcy - tym razem Satal przelał czarę goryczy.
Nomi spotkała się z Cayem i Tottem przy wylocie tunelu, po czym zawrócili. Torując sobie droge między ludźmi Satala, spotkali się z nim wreszcie oko w oko. Nagle na balkonie obok niego pojawił się Ulic, który wreszcie miał okazję pomścić śmierć swojego mistrza i próbę zamachu na swoje życie. Satal próbował się bronić, lecz nie miał szans w starciu z Qel-Dromą. Zmarł jednak z uśmiechem na twarzy - trucizna Sithów, którą zaaplikował mu, gdy pojawił się w Cinnagar, zrobiła to, co doń należało.
Jedi usiłowali zabrać Ulica ze sobą na pokład, lecz ten, ogarnięty nienawiścią, odepchnął ich i zagroził, że zabije każdego, kto stanie mu na drodze. Nie mieli wyjścia - musieli uciekać, zanim kolejne oddziały Krathów zupełnie odetną im drogę. Chociaż Nomi oponowała, zdołali ją zawlec na pokład statku. Gdy zniknęli w nadprzestrzeni, wyjawiła im, że Ulic jest stracony.
Bitwa o Koros Major
- Mistrz Arca nie żyje... zastanawiałeś się kiedyś, czemu ci sie nie ukazał? Ponieważ przeszedłeś na Ciemną Stronę! Arca woła cię, a ty nie słuchasz![10][16]
- — Nomi Sunrider do Ulica Qel-Dromy.
Zakon podjął decyzję, że należy uderzyć teraz, gdy Krathowie utracili jednego z przywódców. Do pomocy zaofiarowali się też Jeźdźcy z Onderona, a w walce miały być użyte nowe myśliwce typu Star Saber, jednak próba w wykonaniu Dace'a Diatha omal nie zakończyła się jego śmiercią. Niemniej jednak zdecydowano się je wykorzystać.
Przed rozpoczęciem natarcia mistrzowie na Ossusie wezwali do siebie Nomi i Caya. Zapytali ich, czy nadal wierzą, że Ulica da się uratować. Odpowiedzieli, że tak, obwiniając za jego upadek truciznę Sithów. Po krótkiej naradzie dano im pozwolenie na rozpoczęcie ataku, z zaznaczeniem jednak, że każdy upadły Jedi musi mieć szansę samemu dostrzec swoje błędy - nie wolno go do niczego zmuszać.
Tuż przed najazdem sił Jedi, w Cinnagar pojawiła się pewna osoba w asyście dwóch potężnych bestii. Był to Exar Kun, który w poszukiwaniu tajników strony mroku przewędrował Onderon, Dxun, Korriban i Yavin 4, gdzie w pełni oddał się ciemności. Nie zamierzał dzielić się jednak z nikim tą władzą, dlatego wyruszył na poszukiwanie tajemniczej pary innych uczniów Freedona Nadda, którzy byli w posiadaniu talizmanu Sithów podobnego do jego. Był zdecydowany zabić konkurencję.
Nagle niebo nad miastem rozbłysło tysiącem świateł. Jedi szybko przedarli się przez linię obrony Cinnagara, nie ponosząc za dużych strat. W końcu Cay, Nomi, Qrrrl Toq i Oron Kira przerzucili się na grzbiety drexli i polecieli prosto do prywatnych apartamentów Aleemy.
Arystokratka raz jeszcze próbowała zastosować swoją iluzję, lecz skupienie Nomi ją rozproszyło. Sunrider zaczęła błagać Ulica, by wrócił razem z nimi na Ossus. Wypomniała mu, że w ogóle nie słucha tego, co stara się mu przekazać duch Arci, na co ten odparł, że robi to tylko dla nich i że wcale nie oddał się ciemnej stronie, po czym nakazał im odejść. Gdy próbowali go dalej przekonywać, wmówił sobie, że Nomi próbuje zastosować na nim Bitewną medytację. Zdesperowany wyjął talizman Sithów, lecz zaraz potem został obezwładniony przez Qrrrla. Razem z Cayem usiłował zaciągnąć go na bestię, lecz wtedy nieoczekiwanie wtrąciła się Nomi. Zdecydowała, że przywiezienie Ulica siłą na Ossus nic nie da, zamiast tego należy mu się wolna wola. Chociaż Cay protestował, w końcu Nomi udało się (przynajmniej na razie) przekonać go. Na odchodnym Qel-Droma dodał, że jego praca wkrótce się tu zakończy. Dziewczyna jednak mu nie uwierzyła. Wszystko między nimi dobiegło końca. Drexle zabrały swoich pasażerów i opuściły apartamenty.
Jedi po chwili wycofali się znad miasta. Nie wiedzieli, że w tym samym czasie Ulica i Aleemę odwiedził inny upadły Jedi - Exar Kun. Rozpoczęła się między nimi walka, którą przerwało nagłe połączenie ich amuletów: pomiędzy nimi pojawił się duch Marki Ragnosa, Mrocznego Lorda sprzed tysiąca lat. Ten nakazał walczącym zawrzeć pokój i namaścił Kuna na nowego Mrocznego Lorda, a Ulica - na jego ucznia. Razem mieli rzucić galaktykę na kolana. Wielka wojna Sithów zbliżała się coraz bardziej.
Wojna Sithów
Przygotowania
- To rzeczywiście jest trudne. Jest też najbardziej wyniszczającym atakiem korzystającym z Jasnej Stront. Zablokowanie Jedi dostępu do Mocy... nawet Mrocznemu Jedi... to straszna rzecz.[17][18]
- — Odan-Urr do Nomi Sunrider.
W ciągu pół roku po zakończonej patem bitwie o Koros Major władze Republiki zawiązały z Uliciem i Aleemą kruche zawieszenie broni. Obie strony wiedziały wszakże, że ostateczna konfrontacja jest nieunikniona. Układ tetański zyskał potężnego sojusznika w postaci Mandalorian, którzy, po porażce swojego wodza w pojedynku z Qel-Dromą, zmuszeni zostali do podporządkowania się Krathom.
Nikt wszakże nie zdawał sobie sprawy, że Ulic i Aleema nie stanowią największego zagrożenia. A był nim Exar Kun, który podczas częstych wystąpień nawoływał Jedi do pozostawienia swoich mistrzów i utworzenia nowego zakonu, który nie kryłby przed swoimi członkami tajemnic Mocy. Jedni natychmiast przyjęli tą propozycję, inni odrzucili, lecz mało kto potrafił po powrocie do domu zapomnieć o słowach młodzieńca. Nomi również była świadkiem tych przemówień, lecz słowa Kuna do niej nie trafiały: spędziła większość czasu jako Jedi w otoczeniu mistrzów, z którymi zgadzała się niemal we wszystkich sprawach.
Pewnego dnia, gdy Exar Kun nawoływał do swoich racji za murami Biblioteki Ossusa, w środku sędziwy Odan-Urr spędzał czas z Nomi i jej dzieckiem. Zapytał ją, jak wyobraża sobie Moc, a następnie rozmowa zeszła na temat bitewnej medytacji. W końcu mistrz opowiedział dziewczynie o technice pozwalającej na zablokowanie oponentowi na zawsze dostępu do Mocy. Opisał ją, jako najbardziej skrajne użycie jasnej strony, stosowane tylko i wyłącznie wobec najcięższych zbrodniarzy, i tylko, gdy naprawdę nie było już innego sposobu na wyeliminowanie zagrożenia z ich strony. Nomi nie spodziewała się, że już niedługo sama dopuści się jej użycia.
Następnie Odan-Urr pokazał Sunrider sithiański holokron, który przed tysiącleciem odnalazł na wraku statku najeźdźców po wielkiej wojnie nadprzestrzennej. Odczytać go mógł jedynie Mroczny Lord Sithów i dlatego należało go pilnie strzec. Gdy goście wychodzili, przepowiedział małej Vimie, że zostanie kiedyś wielką Jedi z gromadą uczniów. Zaledwie jednak zniknęli za drzwiami, w komnacie pojawił się Kun, który wyrwał starcowi z rak holokron, a następnie zabił. Dwudziestu nowo przybyłym zwolennikom, między innymi Cradowi i Ossowi Wilumowi, skłamał, że Odan-Urr przekazał mu starożytny artefakt, a następnie, chwilę przed śmiercią pasował na mistrza.
Atak na Coruscant
W związku z coraz bardziej nasilającymi się atakami piratów pod dowództwem nieznanego renegata Jedi, mistrz Baas zebrał kontyngent uczniów, w tym Nomi Sunrider, by stawili się w Senacie Galaktycznym prosić o pozwolenie o przejęcie sprawy tego zdrajcy. Nie spodziewali się wszakże, że owym renegatem był sam Ulic, którego ataki stanowiły część przygotowań do konfrontacji na wielką skalę. Przekonali się o tym dopiero po przylocie na Coruscant, gdy odebrano raport od kapitana Vanicusa: hersztem bandy, która splądrowała stocznie nad planeta Foerost, był ich były przyjaciel. Siły Republiki zostały oddelegowane do Kemplex 9, gdzie zdrajca miał uderzyć następnym razem.
Wiadomość ta w równym stopniu wstrząsnęła Nomi, co Cayem. Mistrz Vodo, odwołując się do przepowiedni, stwierdził, że Qel-Droma nie działa sam - pomaga mu jego dawny uczeń Exar Kun. Zanim jednak ktokolwiek zdążył się zastanowić nad jego słowami, z nieba opadły na nich statki połączonych sił tetańskich i mandaloriańskich. Atak na Kemplex 9 okazał się przykrywką dla podstępnego ataku na stolicę.
Nomi natychmiast chwyciła mistrza Vodo i zaprowadziła go do ślizgacza, który miał ich, razem z pozostałymi Jedi, zawieźć do centrum dowodzenia. Na drodze stanęli im jednak nieustraszeni mandaloriańscy wojownicy, toteż Sunrider zmuszona była, tak jak inni, sięgnąć za broń. Nagle wyczuła, że Ulic, korzystając z zamieszania, już się tam dostał i właśnie rozkazywał przesłać te same koordynaty nadprzestrzenne siłom Republiki.
Paradoksalnie możliwość schwytania Ulica Jedi zawdzięczali temu, że Aleema, od dawna już pragnąca wydobyć się z cienia swojego kochanka, widząc zbliżających się rycerzy, nakazała odwrót z Coruscant, a pozostającym lojalnym wobec Qel-Dromy, takim jak Mandalor, sprzedała bajkę o jego śmierci. Nomi, Cay, Vodo i pozostali Jedi wkroczyli do centrum dowodzenia i, za pomocą Ściany Światła, obezwładnili zdrajcę. Najwyższy Kanclerz zdecydował o przekazaniu jeńca przed trybunał Inkwizycji, który miał go skazać na śmierć.
Rozprawa Ulica
- Obawiam się, że Ulic nie jest tym samym człowiekiem, którego znałam...[17][20]
- — Nomi Sunrider do Caya Qel-Dromy.
Podczas drogi do gmachu Senatu, Nomi próbowała uspokoić zszokowanego Caya, wierzącego, że uczestnicy procesu rozszarpią jego brata na strzępy. Gdy Ulic pojawił się na sali rozpraw, nie przejawiał najmniejszych wyrzutów sumienia. Gdy zaczął udowadniać wszystkim, jak wielką pomyłką jest Republika, Nomi nie potrafiła już ukryć łez, a Cay był tak wstrząśnięty, że zwrócił się do senatorów, by go nie słuchali i okazali mu wyrozumiałość.
Nagle drzwi się otworzyły, a stanął w nich nie kto inny jak Exar Kun, powiadomiony przez Mandalora, który nie dał się omamić słowom spragnionej władzy Aleemie, o uwięzieniu Ulica. Kun w mgnieniu oka unieruchomił wszystkich senatorów i uwolnił Qel-Dromę. Nomi zaczęła rozpaczliwie błagać Ulica, lecz ten ani myślał zmieniać zdanie. Następnie Kun wszedł na podwyższenie i zabił Kanclerza, wcześniej kompromitująco zmuszając go do przyznania mu racji. Ulic, zbierając się do wyjścia, oświadczył, że albo Jedi go zabiją, albo pójdą za nim. Nagle z tłumu wystąpił mistrz Baas i zaczął rozmawiać ze swym dawnym uczniem, który usiłował namówić go do przejścia na stronę jego nowego Bractwa Sithów. Ten jednak odmówił. Kun miał już tego dosyć i wyzwał starca na pojedynek, w którym użył podwójnego miecza świetlnego. Vodo nie miał szans. W końcu intruzi opuścili Coruscant, zostawiając senatorów, Caya, Nomi i zrozpaczoną Sylvar.
Powrót na Ambrię
- Ale przecież znamy Ossa Wiluma i Crada! Chcieli nas zabić. Ale dlaczego, mistrzu Thonie?[17][21]
- — Nomi Sunrider do Thona.
Nomi uznała, że najwyższa pora zasięgnąć rady i medytacji u Thona, na Ambrii, gdzie odbywał się jej trening. Wzięła ze sobą Vimę i Sylvar, załamaną stratą mistrza tak samo jak ona stratą Ulica. Jednak tuż przed domostwem Jedi zaatakowały ich te same hssissy z jeziora Natth, które przed laty zagroziły Vimie. Nomi, ponownie korzystając z bitewnej medytacji, ułatwiła walkę, do której nagle włączył się całkowicie opanowany przez Mrok zwolennik Kuna, Oss Wilum. W końcu został on jednak obezwładniony, a potwory pokonane. Towarzysz Ossa, Crado, zdołał jednak uciec - naznaczony został jednak przez dawną narzeczoną taką samą blizną, jaką kiedyś po pojedynku otrzymał od niej Exar Kun.
Mistrz Thon wyraził przypuszczenie, że atak był skierowany na niego. I miał rację. Młodzi członkowie Bractwa w całej galaktyce niespodziewanie zwrócili się przeciw swoim mentorom, niejednokrotnie ginąc, w ośmiu przypadkach jednak wypełniając powierzone im zadanie.
Kara za grzechy
- Ulicu, bądźże na zawsze przeklęty za to, co zrobiłeś. Przekonaj się, co wynikło z twej dumy i pragnienia zemsty. Sam to na siebie ściągnąłeś. Mistrzowie Jedi mieli rację, Ulic... musisz doświadczyć konsekwencji swoich poczynań. Ulic... kochałam cię, ale to... to! Zamykam ciebie w Murze Światła. Fortecy, która odetnie cię od Mocy...[17][22]
- — Nomi Sunrider do Ulica Qel-Dromy.
Krótko potem Jedi udali się na Ossus, by zdecydować o następnym ruchu. Nagle do sali wkroczył Tott Doneeta z wiadomością, że Kemplex 9 w pobliskiej Gromadzie Cron stał się celem ataku starożytnego statku Sithów. Na odsiecz ruszyli Qrrrl Toq, Shoaneb Culu i Dace Diath.
Gdy tylko Jedi zjawili się na miejscu, Aleema uaktywniła potężną broń Nagi Sadowa, najpierw wysyłając w kierunku wrogów śmiercionośne promieniowanie, a następnie, nie ze swojej woli, zamieniając w supernową jedną z dziesięciu gwiazd Gromady. Nie trzeba dodawać, że wszystkie znajdujące się w niej istoty w mgnieniu oka wyparowały. Była to z jednej strony kara dla nieudolnego Crada i zdradzieckiej Aleemy, a z drugiej spustoszenie Ossusa, z którego, korzystając z zamieszania, mógłby wykraść wartościowe artefakty.
Do zderzenia z falą uderzeniową zostało tylko kilka godzin. Gdy tylko Jedi dostrzegli, co się dzieje, w mgnieniu oka zwołali ewakuację ludności i tylu materiałów z Biblioteki, ile tylko się dało. Kiedy Thon zabrał Vimę ze sobą na transportowiec, Cay i Nomi wyczuli nad Ossusem obecność Ulica. Przekonany, że jego brat zrozumiał swoje błędy, Cay rzucił się do statku. Nie wiedzieli, że ich dawny przyjaciel przybył tu tylko w towarzystwie Kuna, by pomóc mu w kradzieży najcenniejszych artefaktów.
Chociaż Ulic od razu zażądał od Caya zaprzestania pościgu, ten nie zamierzał się tak łatwo poddawać. Otworzył ogień chcąc zmusić brata do posadzenia statku. Jednak mandaloriańska eskorta Sithów nie zamierzała nikomu puścić płazem strzelania do zwierzchnika. Role się odwróciły i to Cay stał się zwierzyną. W końcu awaryjnie lądował, mniej więcej w tym samym czasie, gdy Ossus opuścił już Exar Kun, a na jego miejsce zjawiła się banda zdesperowanych złodziei, gotowych oskubać planetę do ostatniej księgi, jeśli to będzie konieczne.
Gdy tylko Nomi i Tott ujrzeli opadające statki Qel-Dromów, ruszyli na miejsce zdarzenia. Dotarli w tej samej chwili, gdy zaślepiony nienawiścią Ulic rozpruł mieczem świetlnym brzuch swego brata.
Tym razem zrozpaczona Sunrider odsunęła od siebie wszystko, co kiedykolwiek znaczył dla niej ten bratobójca, klęczący nad ciałem swojej ofiary. Gniew zmieszany z żalem dał przerażające rezultaty, takie, o których mówił jej mistrz Odan-Urr zanim zginął. Ulic Qel-Droma doznał najcięższej kary, jaka może spotkać każdego użytkownika Mocy: został od niej odcięty na zawsze.
Gdy tylko do Nomi dotarło, co zrobiła, zaraz zaczęła tego żałować. W miejsce okrutnika i zbrodniarza dojrzała nieszczęśnika, który utracił wszystko: najpierw mistrza, potem brata, a teraz zdolności, które miał od urodzenia. Ulic zrozumiał, co powinien zrobić. Zdradził Jedi miejsce pobytu swojego niedawnego wspólnika - Yavin 4. Zdecydowano zwołać na księżyc wszystkich Jedi, by za pomocą Ściany Światła obezwładnić Mrocznego Lorda.
Fala uderzeniowa była już blisko, gdy wszyscy pozostali wsiedli na statki - mistrz Thon przedtem pożegnał swojego przyjaciela, Ooda Bnara, który zdecydował się na metamorfozę, by ochronić kolekcję mieczy świetlnych przed Exarem Kunem, co zmusiło go do pozostania na powierzchni planety na zawsze. W końcu Nomi i pozostali opuścili skazany na zagładę świat.
Ostateczna bitwa
Nomi udała się do układu Yavin razem z Tottem Doneetą i wyrwanym spod wpływów Mroku Ossem Wilumem. Ulic i Thon wezwali przez komunikator Kuna do poddania - ten nawet nie raczył odpowiedzieć. Wiedział, ze jego plan spalił na panewce, ale miał jeszcze jednego asa w rękawie, którym miał zamiar jeszcze kiedyś w przyszłości rozegrać kolejną partię.
Wezwał do głównej świątyni wszystkich Massassi z całego Yavina. Następnie, korzystając z ich siły życiowej, przeniósł swego ducha do murów budowli, w których przetrwał aż 4007 lat, zanim dotknęła go Ściana Światła. Potężne zakłócenie wyczuli wszyscy Jedi, oba rytuały zmieszane razem spowodowały ogromny pożar w dżungli. Armia rycerzy jasnej strony wiedziała, że nie miała już czego szukać na powierzchni księżyca. Wszyscy wiedzieli, że czeka ich trudne zadanie odbudowy Republiki i Zakonu po wyniszczającej wojnie. Nikt nie zauważył, bądź nie chciał zauważyć, że Ulic się od nich odłączył. Przez kolejne lata usiłował znaleźć sposób na przywrócenie zdolności do korzystania z Mocy, jednak bezskutecznie.
Leczenie ran
- Musimy odbudować Republikę i przywrócić jej chwałę...[24][25]
- — Nomi Sunrider do zgromadzonych Jedi.
Niewiele wiadomo o losach Nomi bezpośrednio po wojnie. Prawdopodobnie krótko po pokonaniu Kuna została mistrzynią Jedi. W końcu, w uznaniu za jej zasługi, została mianowana Wielką Mistrzynią, czyli przywódczynią całego Zakonu. Coraz mniej czasu mogła poświęcać dorastającej córce, skupiając się całkowicie na przywróceniu galaktyki do stanu przed wojną. Niewykluczone, że to właśnie ona, kierując się osobistymi doświadczeniami, zreformowała Kodeks Jedi, wprowadzając celibat i przyjmowanie do Zakonu jedynie najmłodszych.
Pojednanie z Uliciem
Konklawe na Stacji Exis
- Razem przeżyliśmy wielką katastrofę, teraz nadchodzi czas rekonwalescencji. Wojna objęła całą galaktykę, lecz dobiegła końca. Nie możemy zapomnieć o zmarłych... ale nie możemy też zapomnieć o przyszłości. Musimy zaufać Mocy. Tak długo, jak istnieją rycerze Jedi, istnieje nadzieja.[24][26]
- — Nomi Sunrider do zgromadzonych Jedi.
Chociaż Konklawe chciano zwołać jak najszybciej po wojnie, udało się je zorganizować dopiero dekadę później, na Stacji Exis. Oczywiście to Nomi miała mu przewodzić. Gdy wszystko było już przygotowane, oddelegowała swą córkę do witania najbardziej znamienitych członków Zakonu, takich jak Thon czy Sylvar, która nie mogła się pogodzić z tym, że zbrodniarz wojenny Ulic Qel-Droma wciąż jest na wolności.
Vima, nie mogąc znieść ciągłego przebywania w cieniu matki i słuchania jej słów zamiast oglądania wielkich czynów, o których tyle jej opowiadano, wyszła z sali obrad i dla zabawy postanowiła przelecieć się małą jednostką górniczą. Niewinna wycieczka skończyłaby się śmiercią w jądrze pobliskiej gwiazdy, gdyby akurat nie przelatywał tamtędy Tott Doneeta, którego zatrzymały kłopoty na jego rodzinnej planecie.
Nomi, wyczuwając śmiertelne zagrożenie życia córki, przerwała Konklawe. Gdy tylko zaczęła zarzucać Vimie lekkomyślność, ta wypomniała jej brak zainteresowania trenowaniem jej na Jedi.
Na mównicę w końcu wstąpiła Sylvar, żądając masowych poszukiwań Ulica, by odpowiedział za swoje zbrodnie. To rozdrapało stare rany Nomi, co do których myślała, że już się w pełni zagoiły. Vima natomiast, która Qel-Dromy nie znała osobiście, zaczęła się nim coraz bardziej interesować. Wysunęła przypuszczenie, że jej matka ma do niego większe pretensje za to, że ich zostawił, aniżeli za to, co zrobił podczas wojny. Zapytała Nomi, czy mogłaby wreszcie zacząć ją nauczać, na co ta obiecała jej, że zajmą się tym po zakończeniu Konklawe. Vima jednak nie zamierzała czekać. Zabrała hologram Ulica i wkradła się na pokład statku najemnika imieniem Hoggon.
W poszukiwaniu córki
- Czas zająć się tym, czego mnie uczono. Żadnych spotkań, żadnych negocjacji... Vima jest wszystkim, co mi pozostało. Republika poradzi sobie beze mnie przez chwilę. Jestem rycerzem Jedi. Trening Vimy to moja praca.[24][27]
- — Nomi Sunrider.
Traf chciał, że to właśnie Hoggona wynajął Ulic, by odnaleźć miejsce wiecznego spokoju. Ten przywiózł go na zamarznięty świat Rhen Var. Gdy tylko najemnik odkrył na swoim statku młodą Sunrider, a ta pokazała mu wizerunek Qel-Dromy, zabrał ją tam i zostawił z nadajnikiem.
Tymczasem Nomi odkryła brak hologramu i córki. Domyśliła się, że Vima ruszyła na poszukiwania jej dawnego ukochanego. Jej podejrzenia potwierdziły się, gdy otrzymała od niej wiadomość. Nagle w drzwiach stanął Hoggon, wierząc, że informacja o miejscu pobytu Ulica i Vimy zainteresuje Wielką Mistrzynię. Zaczął krzyczeć, że Qel-Droma jest na Rhen Var, lecz został wyproszony przez strażników. Kolejnym gościem Nomi okazała się Sylvar, wezwana przez nią, by pomóc w odnalezieniu jej córki. Podzieliła się z nią swoimi informacjami, jednak Catharka wyszła, gdy Sunrider zaczęła wątpić w złe zamiary Ulica. Pragnąc go dostać za wszelką cenę, zabrała się z Hoggonem, który jej wszystko opowiedział, na Rhen Var.
Nomi coraz bardziej czuła, że sprawy polityczne odciągnęły jej uwagę od własnego dziecka. W końcu zdecydowała, że sprawy rodzinne powinny stać na pierwszym miejscu. Ruszyła do statku i skierowała się na zamarzniętą planetę, o której krzyczał Hoggon, nie chcąc, by nauki Ulica spowodowały najmniejszą szkodę.
Odkupienie
- Ale... ale Ulic był odcięty od Mocy. Nie miał żadnych zdolności. Stracił wszystko. Jakim cudem ciągle mógłby być Jedi... a co dopiero mistrzem?[24][28]
- — Nomi Sunrider do Vimy Sunrider i Sylvar.
Wyprzedziła Sylvar i Hoggona, po czym wylądowała w zrujnowanej cytadeli. Od razu odnalazła córkę i jej nowego nauczyciela. Ich spojrzenia spotkały się. Vima jednak nie chciała wracać. Włączyła nawet nowo zbudowany miecz świetlny, na wypadek gdyby Nomi próbowała ją do tego zmusić. Zarzuciła matce, że Ulic wcale nie jest taki, jakim go przedstawiała. Qel-Droma rzekł, że jeśli chce, może zabrać swą córkę i ukończyć trening. Vima wyjaśniła wtedy, że Ulic wcale nie chciał jej uczyć, lecz zdecydował się dopiero jak uratował ją z zamieci śnieżnej. Przekazał jej wiedzę i pomógł zbudować broń - tyle, na ile tylko było stać Jedi pozbawionego Mocy. Poprosiła Nomi o danie jej szansy udowodnienia jej potencjału. Następnie zaprowadziła ją na balkon, z którego roztaczał się widok na powoli topniejące podobizny mistrza Arci i Andura, które wykonali wspólnie. Następnie matka objęła córkę i obie się rozpłakały. Krople wody opadające z rzeźby Andura również przypominały łzy.
Czuły uścisk trwał długo, aż obie wyczuły walkę. Sylvar, która właśnie przybyła na Rhen Var, zamierzała dopilnować, by Ulic odpowiedział za swe zbrodnie. Qel-Droma, który dopiero teraz dojrzał, że jego życie nie było jedynie pasmem cierpień sprawianych galaktyce, nie miał zamiaru tak łątwo go oddać. Chociaż pozbawiony Mocy, wciąż umiał walczyć mieczem. Nie był jednak zdolny do zadania ciosu. W końcu Sylvar zapędziła go na skraj urwiska, gdzie wyłączył miecz, prosząc, by zastanowiła się, czy nie popełnia tego samego błędu, co on kiedyś. Catharka nie zdołała zakończyć życia Ulica i wyłączyła miecz. W międzyczasie podbiegły do nich Nomi i Vima.
Jednak wieczna chwała w portowych kantynach kogoś, kto zabił zbrodniarza wojennego, nie była czymś, czym człowiek pokroju Hoggona by pogardził. Przestrzelił Ulicowi plecy, była to śmiertelna rana. Widząc reakcję pozostałych Jedi uznał, że lepiej będzie się szybko ewakuować.
Umierający Ulic przekazał zrozpaczonej Vimie swój naszyjnik, nazywając ją Jedi. Poprosił też Nomi o wybaczenie, na co ta odparła, że już mu go udzieliła. Gdy tylko oczy mężczyzny się zamknęły, jego ciało znikło. Nomi nie mogła pojąć, jakim cudem - coś takiego spotykane było tylko u mistrzów. Vima wyjaśniła jej, że Qel-Droma, chociaż nie mógł korzystać z Mocy, rozumiał ją dalece lepiej od wielu nawet największych Jedi - miał serce rycerza jasnej strony. Następnie rzuciła jego ubrania na łaskę wichrów Rhen Var.
Dziedzictwo
- ...Nomi Sunrider. Jedna z największych rycerzy Jedi.[29][30]
- — Tionna do Luke'a Skywalkera.
Dalsze losy Nomi nie są znane, nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach zginęła. Jej ostatnią znaną potomkinią była Vima-Da-Boda, która przetrwała Wielką Czystkę Jedi i ukryła się na Nar Shaddaa, gdzie została odnaleziona w 10 ABY.
Przez lata Zakon Jedi uczył swoich adeptów jej historii i stawiał ją jako wzór dla każdego rycerza. Po Czystce jej imię zostało wszakże zapomniane.
Gdy Imperium Galaktyczne zostało obalone, pewna kobieta imieniem Tionna, niezwykle zainteresowana historią Jedi, odnalazła na Ord Mantell człowieka, który przypadkiem natknął się na Stację Exis. Tam odnalazła Luke'a Skywalkera, który kierował się tymi samymi wskazówkami. Tionna odnalazła starożytny zapis przemowy Nomi na starożytnym Konklawe. Przekazała go Luke'owi, który, wyczuwając u niej szczątkowe zdolności do władania Mocą, zaoferował jej stanowisko historyczki Jedi w jego prakseum na Yavinie 4. Ta zgodziła się.
W ciągu wielu lat poszukiwań dowiedziała się też między innymi o odarciu Ulica Qel-Dromy ze zdolności kontaktu z Mocą, nie wiadomo jednak, czy wiedziała, że to Nomi była za to odpowiedzialna. Wydaje się to jednak prawdopodobne, biorąc pod uwagę, że zgromadziła na temat Sunrider tyle materiału, że skomponowała dla niej nawet balladę, sławiącą jej czyny podczas wojny Sithów.
Mistrz Ikrit odnalazł w 22 ABY na planecie Vjun, wraz z Anakinem Solo, Tahiri Veilą i Uldirem Lochettem, niewielki statek należący ongiś do samego Dartha Vadera. Nadał mu imię Sunrider, na chwałę Nomi, za której (chwilowym) przykładem nie korzystał z miecza świetlnego.
Osobowość
- Mistrzu Thonie! Byłam taka wściekła, taka przerażona... straciłam panowanie nad sobą. Wyzwoliłam swą umiejętność blokowania Mocy, technikę defensywną, której nauczył mnie mistrz Odan-Urr. Nie mogłam się powstrzymać![17][31]
- — Nomi Sunrider do Thona.
Zanim jeszcze została Jedi, Nomi była niezwykle skromną i wątpiącą we własne zdolności osobą. Nawet potem, gdy zasłynęła z używania Bitewnej medytacji, nigdy nie była próżna i zawsze starała się dostrzec potencjał u innych. Trzeba również przyznać, że zdolności do odpierania zakusów ciemnej strony mógłby jej pozazdrościć niejeden mistrz. Przez całe życie myśl o tym, by skrzywdzić istotę myślącą, nawet w obronie własnej, napawała ją wstrętem i, gdy tylko było można, powstrzymywała się od zabijania. Należy jednak pamiętać, że przesadny pacyfizm raz omal nie doprowadził do śmierci jej mistrza. W gniew wpadła właściwie tylko raz, na widok Ulica zabijającego swojego brata, choć nikt później jej tego nie wypominał. Zresztą później bardzo żałowała, że odcięła go od Mocy.
Nomi była bardzo odpowiedzialna. W każdej chwili gotowa była oddać życie za swoją córkę, a po wojnie Sithów wzięła na swoje barki trud odbudowy Republiki. Gdy jej stosunki z Vimą się pogorszyły, znalazła winę tylko po swojej stronie i w końcu się z nią pojednała.
Nomi przeżyła w życiu dwie wielkie miłości, z których obie zakończyły się tragedią. Swego męża Andura niezwykle szanowała nie jako Jedi, ale jako ukochanego. Nie ufała właściwie tylko jego wierze w to, że i ona ma szansę również dołączyć do Zakonu, lecz gdy polecił jej użyć tak znienawidzonej broni jak miecz świetlny, zrobiła to bez wahania.
Drugiego ukochanego, Ulica, ceniła w co najmniej tak wielkim stopniu, jak Andura. Próbując wyperswadować mu pomysł inwigilacji Krathów, czyniła to spokojnie i ze zrozumieniem. Uszanowała również jego decyzję zarówno w tym momencie, jak i później, gdy Ulic odmówił powrotu na łono Jedi. Zawsze starała się zrozumieć jego poczynania, choć nie starała się go usprawiedliwiać za wszelką cenę. Nie brała pod uwagę jego romansu z Aleemą. Gdy odnalazła Ulica na Rhen Var, co prawda początkowo nie ufała mu całkowicie, jednak potem zdolna była odpuścić mu jego winy.
Zdolności
- Ta Jedi odegra ważną rolę w nadchodzących walkach. W istocie, będzie silna... świetlistą istotą jest ona.[1][32]
- — Holokron Ooda Bnara do Nomi Sunrider.
Z nieznanych powodów, chociaż Nomi miała wielki potencjał, nie została wcielona do Zakonu. Później, gdy jej mąż jej to proponował, odmówiła. Zgodziła się dopiero, gdy zmusiły ją do tego czynniki.
Nikt nie zaprzecza, że największą i najsłynniejszą zdolnością Nomi Sunrider była jej bitewna medytacja. W przeciwieństwie do wielu innych Jedi posiadających tę umiejętność, nawet mistrzów, Nomi potrafiła jej użyć nawet w ferworze walki. Regularnie starała się ją szlifować, wiedząc, że w nadchodzącym konflikcie może okazać się niezwykle przydatna. Właśnie dlatego bitwy, w których brała udział, często wygrywała Republika i Jedi bez ponoszenia ciężkich strat.
Pomimo niechęci do miecza świetlnego, umiała się nim posługiwać bardzo sprawnie, chociaż raczej trudno byłoby zaliczyć ją do galaktycznej klasy szermierzy. Trudno jednoznacznie ocenić jej umiejętności walki, gdyż zwykle towarzyszyli jej inni Jedi. W grupie jednak potrafiła się zachować wzorowo, nie raniąc swoich towarzyszy i perfekcyjnie z nimi współpracując, co udowodniła między innymi podczas uwalniania Onderona czy obrony Coruscant.
Z techniki odcięcia od Mocy Nomi skorzystała tylko raz, choć należy pamiętać, że znowu jako jedna z niewielu Jedi była do tego zdolna. Wyzwoliła ją na skutek nagłych emocji, dlatego nie wiadomo, czy byłaby w stanie to zrobić na spokojnie. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek później z niej korzystała.
Ciekawostki
- Na skutek konfliktu z marką Jeep, Lucasfilm Ltd. i Dark Horse Comics nie mogli już stosować w swoich dziełach nazwy Sunrider. To właśnie to sprawiło, że w grze Knights of the Old Republic Vima Sunrider została zastąpiona Bastilą Shan. Niemniej jednak w samej grze z ust, Joleego Bindo, pada to nazwisko, podobnie jak w grze Galaxies (kryształ Przeznaczenie Sunriderów), jak i w wielu innych przewodnikach do Gwiezdnych wojen. Marka Jeep jednak nie wysunęła przeciw temu żadnych roszczeń, prawdopodobnie albo tego nie zauważyła, albo zapomniała lub nie chciała dalej ciągnąć sprawy (która wybuchła na początku lat 90. ubiegłego wieku).
- W zeszytach The Saga of Nomi Sunrider, rysowanych przez Janine Johnston i Davida Roacha, bohaterka jest blondynką z lekką łysiną, lecz w kolejnych komiksach, poczynając od narysowanego przez Tony'ego Akinsa The Freedon Nadd Uprising, jest już ruda i ma wszystkie włosy. Najbardziej prawdopodobną przyczyną jest to, że Akinsowi po prostu nie przypadł do gustu pierwotny wygląd Nomi i postanowił go zmienić. Większość fanów preferuje jej rudą wersję.
- Jak na kogoś tak znanego, zadziwiająco mało jest znanych szczegółów dotyczących jej lat życia czy miejsca urodzenia. W przewodniku Tales of the Jedi Companion figuruje, że Andur pochodzi z Darady, a Vima z H'ratth - Nomi prawdopodobnie z Darady, lecz nie ma na to dowodów.
- W wersji audio Tales of the Jedi Nomi podkłada głos Melanie Mitchell, a w adaptacji Tales of the Jedi: Dark Lords of the Sith - Glynnis Talken Campbell.
- W polskiej wersji Mrocznego Imperium II Nomi jest uznana za mężczyznę.
Przypisy
|